Prowadzenie: Krzysztof Siwczyk
Piotr Kępiński – poeta, krytyk literacki, eseista, od 2007 roku do 2016 roku juror Nagrody Literackiej Europy Środkowej - Angelus. Od roku 2017 w jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej - Silesius. Pracował m.in. w „Czasie Kultury” (jako zastępca redaktora naczelnego), w „Newsweeku” i w „Dzienniku” (jako szef działu kultura). Obecnie współpracuje z „Nową Europą Wschodnią” i „Twórczością”. W 2015 roku (w Kolegium Europy Wschodniej) ukazała się książka, którą napisał wspólnie z Herkusem Kunciusem Rozmowa Litwina z Polakiem, z przedmową Adama Michnika i z posłowiem Leonidasa Donskisa. W 2016 roku Rozmowa... została przełożona na język litewski. W tym roku w Kolegium Europy Wschodniej ukaże się jego zbiór esejów o literaturze litewskiej „Litewski spleen”. Mieszka w Rzymie.
O tomie:
Nowy tom wierszy Piotra Kępińskiego Ludzkie nieludzkie to kolejny, ważny krok w długiej drodze twórczej autora. Kępiński, znakomity poeta, ale również badacz polskiej poezji, jej krytyk i popularyzator, powraca książką wymagającą, gęstą od znaczeń, pisaną językiem radykalnie metaforycznym i własnym, silnie opalizującym między dotychczasowymi osiągnięciami poetyckimi autora i zupełnie nową poetyką, której wiersze te dają wyraz, pisane w żywiole różnych kultur i języków. Litwa, Polska, Włochy pod piórem poety okazują się metaforycznymi zamiennikami podróży przez labilną tożsamość współczesnego człowieka. Pracując na styku wielu kultur, autor odkrywa idiom poetyckiego pojednania między tym, co prywatne, a publiczne, metaforyczne i konkretne. Waga tych wierszy polega na ciągłym ruchu ku poetyckiej summie wrażeń ze świata pogranicza – tej jedynej krainy, która obywa się bez konstytucji, ideologii i polityki.
Krzysztof Siwczyk
Wiersze z tomu:
BEZROBOTNE RUINY
nigdzie jest dzisiaj jeszcze dalej niż nigdzie
czerwone pola bezrobotnych ruin w glinie kit
w ziemi masło i skrócony odpis z księgi wieczystej
krecia niespodzianka w lodowatym wietrze
który kroi oczy na tak małe części że mikroskop
nie dojrzy cytatu z okrążenia i oblężenia w jednym
pokrojona ziemia całe to zimne błoto cięte jak byk
w rzeźni cięte jak królik nad rzeką w listopadzie
przy dzieciach i babci transzeje pod bokiem
i drewniane pomosty po których przemyka pies
zmoczony przez ciemny deszcz który pojawia się
tutaj tylko raz w roku we wrześniu na chwilę przed
nadejściem zimy teraz razem oglądamy bezdomne
słoje szklanej powierzchni po której ślizgają się
kryształki soli zostawionej przez białego Pauliusa
wszystko jest słone ani grama cukru wnętrzności
wykrwawione i fachowo zamarynowane
bezwonne
KĄTY I BŁYSKAWICE
dudni przeklęty sufit grzmi jak koniec świata
żeby mieć święty spokój trzeba zamieszkać
na dachu albo głęboko pod ziemią z gliną
w ustach tymczasem słonica Barbora tańczy
z koleżankami pękają ściany burzy się nawet
Čiučiukas suchy chleb nerwowo przenosi
z kąta w kąt z góry na dół kręcąc głową
i prychając jak zawodowy kelner z pobliskiego
baru w którym tylko stumbras suktinis i żalgiris
wali się na mnie koniec świata nie ogrzewa
nawet elektryczny koc z wielbłądziego mchu
dreszcze tylko idą nieskończenie jak błyski
i grzmoty niepokój jest tutaj cisza ma mnie
za nic zawsze z piłą tarczową w głowie
ewentualnie z kuchennymi pociskami które
trwale okaleczają buty swetry i płaszcze
warwarskie obyczaje ściśnięte kąty
muzyka z samochodu wali jak czołg
na pełny regulator awantura o zalany sufit
który za parę lat i tak zawali się na głowy
sublokatorów wilgotny i przejrzały z pięknym
grzybem w koronie pogrzebie sny i organy