Bies „przebiera w drugich tekstach i pierwszych osobach”, zapętla, ale nie przebiera w słowach. Nie pozwala mu na to zarówno rygorystyczna forma dystychu, jak bluźniercza hipoteza, że „słowo to gówno na niebie”. Centralne miejsce zajmuje tu figura Matki Boskiej utożsamiana z matką własną – obcą i cudzą. Sytuowana wokół słupa wysokiego napięcia (instalacja na miarę krzyża) prowokuje wyładowania, zwarcia i ekstatyczne dreszcze. Bohater, w ślad za Nią, idzie pod prąd; ku zatracie i nicości. Razi i poraża. Lamentuje i krzyżuje: słowa i znaczenia, archetypy i symbole.
Profanum odsłania się tu z wykorzystaniem elementów sacrosfery, to, co katafatyczne znajduje awers w apofatyczności. W wierszach Biesa i doświetlających je pracach Raspazjana ukryta jest jakaś tęsknota za transcendencją. Tego pierwszego zdradzają frazy, które „przypadkiem dają wyraz modlitwie”, drugiego „poczet świętych”. A może to halucynacje? Obaj wszak głośno milczą jak brzozowy pień w dłoniach Panienki. Idzie o to, by spotkać się w „jakimś wspólnym grobie/ a właściwie w ustach” – w słowie, które właśnie umiera na końcu języka. Skoro jest krzyż, musi być pętla.
Konrad Wojtyła
Wiersze z tomu:
niewiele było trzeba rąbać drewna na twój krzyż
mam wrażenie, że ten krzyż jest lekki jak pocałunek
serdeczny, dany mimochodem kolejnym policzkom
kiedy chciałaś wreszcie w tych ramionach skonać
one już inne miały wokół siebie ramiona
mam krzyż odrestaurowany jak wrażenie policzków
które pod ciężarem dalszych pocałunków gniją
w nieznanego policzka jakimś wspólnym grobie
a właściwie w ustach
* * * *
szkic
jakoś się podnosisz, aparat mowy jak ostatnia deska ratunku
język jak gwóźdź do płyty pilśniowej twego grobu albo i kartonu
albo też papieru, więc ratujesz spojrzeniem przedostatni rejestr
świat jest niecierpliwy jak drzewo przy korzeniu
zdaje ci się, że ktoś na ciebie patrzy i wzdychasz już spokojna
ledwo ścięty szpic ołówka w ręku urzędnika
albo urzędniczki o zaciętych ustach
drzewo jest niespokojne, jakby mówi "Jezu
Maryjo, ktoś jest tylko po to, żeby to nazywać"
ten szelest i zapach, kiedy tępo patrzysz
słowa, którego potrzeba, żeby nic nie znaczyć
pociesza i naucza wbrew drugiemu słowu
ono cieszy i uczy się w cieniu małych roślin
* * * *
miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego
marazm, marazm, marazm w marcu i kwietniu, i od razu
barszcz sosnowskiego nam kwitnie nie o porze
tajna mapa marazmu na szybie samochodu
jawne odbicie poranka w witrynie całodobowego
dotkliwe symulakrum uczestnictwa w lustrze
pojono odpowiednim płynem z należytym proszkiem
gdy wszczęto próbny alarm: kwitnie nam za wcześnie
kiełkuje w dziurach po słowach, przez które doglądam
owocuje pięknym liszajem na ustach
aż odbiera mowę
* * *
symulakrum Matki Boskiej pod krzyżem wysokiego napięcia
wypiłem na tyle dużo, że zdecydowałem się jechać autobusem
jak zwykle z tyłu śmierdziało, książka i muzyka, patrzenie za okno
z przodu dziewczynka odprowadzona na przystanek przez babcię
dziewczynka z twarzy podobna do tych, co przyjmują życie, bo jest
najbardziej martwi mnie to, że będę śmierdział również
i że wejdzie kanar, i że mnie za to ukarze
jadę więc bez biletu, obserwuję dziewczynkę
której mylą się krzyże ze słupami wysokiego napięcia
kraj nieźle zelektryfikowany, znak krzyża co dziesięć sekund
jeśli nie częściej, dziewczynka żegna się i żegna, czy też
wykonuje znak krzyża. pod tym słupem nikogo nie ma
mówię i mówię, a w zasadzie mylę to z poruszeniem warg
chyba przypadkiem dałem wyraz modlitwie
* * * *
żale Matki Boskiej na przejeździe kolejowym
spod krzyża prosto, idę tą drogą
mijam mężczyzn, znajome twarze i ciała
ten za mało zarabiał, ten źle się pierdolił
mijam kolejkę do pieca, pozdrawiam dzieci
ten bardzo kochał, ale ja nie kochałam
ten poszedł do pieca, zanim go dobrze poznałam
idę prosto tą drogą spod krzyża, skręcam pod znak
czekam na pociąg, który rozłupie moją twarz
MARCIN BIES - rocznik '82. Wydał zbiory wierszy: Atrapizm (Wrocław, 2009), Funkcje faktyczne (Mikołów, 2010), Renowacja zbytków (Mikołów, 2015), Wybór drozdów (Mikołów, 2017).
Wydanie I, 2020
Redakcja: Maciej Melecki
Ilustracje: Raspazjan
Format: A5 (145 x 205 mm) ze skrzydełkami
Okładka miękka, foliowana
stron: 48
Biblioteka Arkadii – pisma katastroficznego, tom 174
ISBN: 978-83-65250-69-8
NAKŁAD WYCZERPANY