Paweł Lekszycki „Wszystko, czego dziś dotkniesz”

Cios w splot

 

Czy można pisać wiersze po bardzo długiej przerwie? Czy można pisać wiersze na długiej przerwie? Tak różnie postawione pytania można sobie zadać już przy pierwszej lekturze, przy drugim śniadaniu połączonym z analizą nowego tomu Pawła Lekszyckiego zatytułowanego Wszystko, czego dziś dotkniesz.

Nieco dojrzalszy bohater liryczny podaje nam ciąg dalszy swoich opowieści po szesnastu latach spoczynku. Wiersze wydają się pisane ukradkiem, w konspiracji, gdzieś pomiędzy lekcjami a obowiązkami wicedyrektora szkoły podstawowej, układane są fabularnie z taką samą czułością, jaką znamy z wierszy przygodowych i dokumentalnych, z nieznanymi wcześniej: intymnością i nieśmiałością przykrywanymi gorzkim żalem. Ktoś, kto znał wcześniejsze przygody śląskiego belfra, z wypiekami przeczytać będzie mógł dalszy ciąg grzesznego życia smutnego, śląskiego liryka, a już nie cynika.

Już wiersz Zaproszenie zdradza nam, czego należy się spodziewać. Oczywistym jest, że za kilka chwil wybuchnie płomienny i bezsensowny romans, bladogorący, chwilowy choć gubiący tory teraźniejszości. Wszystko, czego dziś dotkniesz, chciałbym zamienić w wiersz – taką strategię sensualnego zapisu zdradza autor, by w późniejszych wersach bezskutecznie i niekonsekwentnie ją wyśmiewać i dekonstruować, bo, choć wiara w uniesienie jest tutaj świadoma swojej chwilowości, nadzieja przepełniona jest świadomością ulotności słodyczy zdrady, to i tak bohater spragniony jest prawdziwej miłości w rzeczywistości pełnej przeszkód nie do przeskoczenia. Kochanka naszego bohatera jest, w przeciwieństwie do niego, mocno uwikłana tak w związku z kimś innym, jaki i w gęstwinie dogmatów, niczym matka, żona, dewotka uciekająca i ukrywająca się na chwilę w wierszach, w wierszach czekająca na dotyk. Kobieta, niczym Ewa, grzesząc, zdradza ciało i krew tamtego mężczyzny i szepcze: Przez ciebie będziemy smażyć się piekle. Nie lękaj się – mówi Belfer, tam, gdzie cię dotknę, nie będzie cię boleć. Oczywistym jest, że bohater oszukuje, mając świadomość, iż tonąc w świadomej nietrwałości, dotyka najmocniej sam siebie.

I tu chyba należy zawiesić dalszy opis historii pewnego i zarazem niepewnego uczucia ukrytego przed światłem. Wszystko, co dalej następuje, jest tylko jak kropka nad „i” albo tylko kropka postawiona w mroku, po ostatniej wspólnej nocy. Czy będziesz potrafił się wzruszyć, kiedy się dowiesz, kto stoi za tymi wierszami, kto władał tą ręką, która je pisała, dokąd wędrowały tuż po zapisaniu, kto je pierwszy czytał i wzruszony wyrzucał do kosza na maile, żeby zatrzeć ślady? To pytanie postawione czytelnikowi w wierszu pt. Czytelnik nie może spotkać się z milczeniem, bo wszystko jest oczywiste, a wiersze Lekszyckiego dotykają dotkliwie jak cios otrzymany w sam splot (nierealnych marzeń), po którym wydobywa się tylko skowyt wiersza.

Dariusz Pado

 

 

Wiersze z tomu:

Wszystko, co zaraz nastąpi

 

Nie będzie zdrady

większej niż ta,

która jest.

Nie oddasz mi już

nic więcej niż wszystko,

które zabrałaś tamtemu mężczyźnie.

Nie odwrócisz się bardziej.

Możesz już tylko

się odwracać od siebie.

Kręcić się

wokół krzywego

obwodu własnego koła.

Zamiast mieć

wyrzuty sumienia,

być z niego wyzutą.

Wszystko, co zaraz nastąpi,

będzie tylko kropką nad "i".

Albo tylko kropką.

 

 

Zaproszenie

Jeżeli chcesz się przekonać,

dlaczego ci powtarzam,

że nie jestem tak dobry,

jak ci się wydaje

i jaką krzywdę

potrafię ci wyrządzić,

we wskazane miejsce

przyjedź o wskazanej porze

i nikomu nie mów,

dokąd się wybierasz.

 

 

Zbuduję swój dom z kamienia

 

Szkoda, że cię tu nie ma. Nigdy

się pewnie nie dowiesz, co przywiał mi

wiatr, a co zabrał, jak powykręcał wyrazy

w znoszonych wersach. Ile porwał mi liter

 

wartych tyle co piach albo wata. Zostały

tylko: hubka oraz krzesiwko, dwa papierosy

w zmiętym jak noc pudełeczku oraz śladowe

ilości dymu w równie zmiętej pościeli.

 

Co jeszcze mi pozostaje? Na Instagrama

lub na Facebooka wysyłać ci listy,

które pisałem do ciebie, kiedy się jeszcze

nie znaliśmy? Lub widokówki

 

ze wszystkich plaż świata, na które

wyrzucało mnie morze, bym z suszu i z liści

daleko od niego zbudował swój schron,

którego teraz pochłania pożar piękny jak świt.

 

Gdybym nie odbiegł nazbyt daleko od wód,

miałbym go jeszcze szansę ugasić, lecz

nie chcę. Na nowym lądzie zbuduję swój dom?

Na nowym lądzie zbuduję swój dom z kamienia.

 

 

PAWEŁ LEKSZYCKI, ur. w 1976 r. Opublikował  tomy poetyckie Ten i Tamten (wraz z Pawłem Sarną, 2000), wiersze przygodowe i dokumentalne (2001), Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie (2005), Wiersze przebrane (2010); a także książkę Grupa Na Dziko. Socjologia i poetyka zjawiska (2001). Był redaktorem naczelnym Magazynu Literackiego „Kursywa”. Publikował w pismach, m.in. w: „FA-arcie”, „Lampie”, „Opcjach”, „Toposie”, „Kresach”, "Arkadii", „Akcencie”, „Nowej Polszy”, „Gazecie Wyborczej” i antologiach literackich: W swoją stronę. Antologii młodej poezji Śląska i Zagłębia (2000), Antologii nowej poezji polskiej (2003), Tekstyliach (2004), Martwych punktach (2004), Tropach (2019). Jego wiersze były tłumaczone na języki: niemiecki, angielski, słoweński, słowacki, czeski i rosyjski.

 

 

Paweł Lekszycki "Wszystko, czego dziś dotkniesz"

Instytut Mikołowski, 2021

Redakcja: Maciej Melecki

Stron: 62

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

ISBN 978-83-65250-86-5

Cena: 25 zł