Prowadzenie: Piotr Bogalecki i Krzysztof Siwczyk
O książce:
Profesor Tadeusz Sławek upomina się w tej szczególnej, objawiającej książce o to, co krnąbrnym, buńczucznym słowem, rytuałem lub gestem odsyłamy na peryferie naszego świata, na śmietniska naszego życia. Albo gorzej jeszcze: poza obszar wszelkiego naszego widzenia, doświadczania i przeżywania. W przepaść i nieważność, w niewysłowienie i pogardę, w miejsce, gdzie stygmatyzuje ją ironia czy też zadyszane szyderstwo Hamleta. Albo też - z przedziwną, paradoksalną mocą - przeciwnie: w tajemnicę, w krąg zbawczego i ocalającego oczekiwania, ogarniętego teraz przez ciemność, która wyszła spod ręki Boga. Tam owa „reszta”, niczym ta „z Izraela”, ulega uświęceniu i uwzniośleniu, staje się domeną proroctwa bez kresu. Ale i nadziei w namacalnej jakiejś postaci, która wyłoni się nagle zza widnokręgu i rozświetli nasz świat. Reszta bowiem - tak rozumiem przesłanie tej znakomitej książki - jest czyhaniem Boga na człowieka i człowieka na Boga. Wbrew nicości i w przewrotnym zbrataniu z nicością. Jest dobrem, które błyska wśród zimnicy, boleści, mroku, bezwstydu i w napiętnowaniu przez samotność, przez kruchą człowieczą nagość. Nie pasując zatem do świata, buntując się przeciw jego utartym drogom i wierzgając przeciw jego ościeniom, staje się jednak kęsem dobra, jakiegoś dobra. Niczym marne szkiełka z kalejdoskopu, które pozwalają przetrwać zgrozy i cierpienia dzieciństwa.
Prof. Zbigniew Mikołejko
Tadeusz Sławek - urodzony w 1946 roku w Katowicach. Absolwent filologii polskiej i angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Związany z Uniwersytetem Śląskim nieprzerwanie od 1971 roku, rektor Uniwersytetu w latach 1996-2002. Wraz z kontrabasistą Bogdanem Mizerskim autor i wykonawca esejów na głos i kontrabas. Zajmuje się historią literatury angielskiej i amerykańskiej, literaturą porównawczą, zagadnieniami życia publicznego. Ważniejsze publikacje: Maszyna do pisania. O teorii literatury Jacquesa Derridy (wspólnie z Tadeuszem Rachwałem), U-bywać. Człowiek, świat, przyjaźń w twórczości Williama Blake’a (2001), Antygona w świecie korporacji (2002), Ujmować. Henry David Thoreau i wsponota świata (2009), NIC-owanie świata. Zdania z Szekspira (2012), U-chodzić (2015). Laureat nagrody „Lux ex Silesia” (2002), Literackiej Nagrody „Solidarności” (2003) za całokształt twórczości oraz Poznańskiej Nagrody Literackiej im. Adama Mickiewicza ( 2017).
Fragment książki:
Czym jest „reszta”? Hamlet powie, że jest milczeniem, i zbyt istotna to propozycja, by do niej nie powrócić. Ale na razie zajmijmy się usunięciem przeszkód i powiedzmy, czym „reszta” nie jest. Sugestia pierwsza: nie jest tym, co odsuwamy od siebie jako nieważne, co pozostaje poza obrębem naszego zainteresowania. Mówimy sobie „nie myśl o całej reszcie”, co oznacza, że powinniśmy skupić się na wybranych, istotnych sprawach, bowiem poświęcenie uwagi innym, zaszkodziłoby naszym interesom. „Reszta” jest tu wynikiem eksluzywistycznego gestu, który wyłącza jedne sprawy, uprzywilejowując inne. Radykalniejsza interpretacja takiej rady posunęłaby się do tego, by twierdzić, że w takim razie „reszta” należy do nicości, przynajmniej postulowanej nicości, wszak byłoby lepiej, gdyby owo przeszkadzające „coś” nie istniało. Mówiąc o „reszcie” w ten sposób, życzymy jej nieistnienia, gdyż przeszkadza naszemu byciu.
●
„Reszta” nie jest również tym, co zostało odrzucone, skazane na żywot odpadka lub zużytej pozostałości. Nie chodzi nam o „resztki” jedzenia czy materiału. Nie jest tym, co pozostaje po dopełnieniu się pewnej okazji, co jest jakimiś porzuconymi i pozostawionymi na boku fragmentami, czymś, co jest left over. „Reszta” nie ma też nic wspólnego z tym, czego nam zbywa, i co chcielibyśmy własną decyzją narzucić innym. Gdy czynimy to w sposób arogancki sugerujemy, że jesteśmy górą, że panujemy, i z tej pozycji stać nas na miłosierne gesty, których przedmiotem jest zbędna nam już nadwyżka („weź sobie resztę” mówimy wykorzystawszy to, co było nam niezbędne). Ale może to być (gdy na przykład myślimy o napiwku) nie więcej, jak konieczny ukłon w stronę społecznego zwyczaju. „Reszta”, o której myślimy tutaj nie jest ani rzuconym komuś „ochłapem” ani resztą, „której nie trzeba”.
●
Oto trzy rozumienia „reszty”, które niechybnie przypominają stale o sobie: (1) reszta jako coś stojącego na przeszkodzie, zbędny hałas, zakłócenia w koncentracji; (2) reszta jako odpad, odrzut, coś, co zostało zużyte; (3) reszta jako to, co nam zbywa i bez czego możemy się obejść. Chcemy jednak od nich odejść, bowiem wszystkie one biorą się ze świadomego lub nieświadomego afirmowania stanu rzeczy. Pierwsze dlatego, że wyznacza cele wedle akceptowanej społecznie hierarchii wartości. Drugie – gdyż dostosowuje się do modelu użycia i zużycia akceptowanego przez społeczeństwo („Bierz nowe, wyrzuć stare”, czytam w reklamie
[1]
). Trzecie, gdyż utwierdza model zależności i zwierzchnictwa oparty na przyjętych wzorach hierarchii społecznej. Chcielibyśmy natomiast myśleć „resztę” w inny sposób. Mówiąc najkrócej: „reszta” to właśnie to, co NIE odpowiada żadnej z tych okoliczności. Myśląc „resztę”, zdajemy sobie sprawę z tego, że „zderzamy się z tym, co nie pasuje do całej reszty”
[2]
. „Reszta” = to, co nie pasuje do całej reszty.
[1]
Gazeta Wyborcza, 31 sierpnia 2016.
[2]
O. Marquard: Szczęście w nieszczęściu. Przeł. K. Krzemieniowa. Oficyna Naukowa: Warszawa